Konin. Tu płynie energia > Franciszek Starowieyski w Oskardzie

Franciszek Starowieyski w Oskardzie

Link do artykułu - Franciszek Starowieyski w Oskardzie

Monumentalne dzieło mistrza Franciszka Starowieyskiego pojawiło się w naszym mieście. A dokładnie w sali wystawienniczej nowego DK Oskard-CKiS. Będzie je można obejrzeć ze szczegółami w najbliższą sobotę (23 stycznia) w czasie specjalnej transmisji on-line. Nam udało się odwiedzić niezwykłe miejsce, z niezwykłym obrazem, w czwartkowe (21 stycznia) przedpołudnie.

Samo wejście do nowego Oskardu to już szok. Podobnie jak trzeba dłużej chwili by stojąc w holu przypomnieć sobie układ starego Oskardu. Ale to przychodzi z czasem i sprawia, że robi się na sercu cieplej, a w głowie szaleją myśli czy aby się nie zgubię. No i ten zapach - wszystko świeże, wszystko lśniące, choć nadal tu i ówdzie pracują ludzie, by wszystko zapiąć na ostatni guzik.

Wreszcie sala wystawiennicza (nie było jej przedtem). I ogromne zaskoczenie! Całą powierzchnię dwóch największych ścian zajmuje tylko jeden obraz! Tryptyk „W oczekiwaniu ocaliciela” Franciszek Starowieyski namalował w Lublinie, w ramach swojego „Teatru Rysowania”, w pierwszej dekadzie czerwca… 1695 roku. Nie, nie ma tu pomyłki. Mistrz bowiem uważał, że tak naprawdę pochodzi z XVII wieku i ta data najlepiej oddaje czas, w którym realizował swoje prace. Choć tak naprawdę był rok 1995, a dzieło powstało na oczach publiczności w cztery dni. Jest to ostatnia praca stworzona w ramach „Lubelskiego Teatru Rysowania”.

Tryptykowi towarzyszy skromna dokumentacja fotograficzna oraz autorski opis obrazu, który jest jedynym takim dziełem na świecie.

O twórczości Franciszka Starowieyskiego, jego dziele, z niezwykłym znawstwem i pasją opowiadał Jerzy Zegarliński, współorganizator wystawy, bydgoski fotograf, którego babcia nazywała się… Róża Starowieyska.

Kuratorem wystawy jest Renata Rudowicz.

Warto więc zasiąść przed komputerem w sobotnie popołudnie. Atrakcja podwójna, obok bowiem oprowadzenia po wystawie dzieła niezwykłego twórcy będzie można zajrzeć w prawie wszystkie zakątki nowego Oskardu. Naprawdę warto. I wypada mieć tylko nadzieję, że już niedługo będziemy mogli przekonać się jak wspaniały to obiekt na własne oczy. Bo to, że należą się mu „drzwi otwarte” nie ulega wątpliwości.

Pomiń galerię

Wróć