Muzeum Okręgowe – Skarb Włodarczyków

To było w okolicach 23 września 1939 roku. Zygmunt Włodarczyk, właściciel konińskiej Fabryki Narzędzi i Maszyn Rolniczych (zlokalizowanej pomiędzy dzisiejszymi ulicami Zofii Urbanowskiej, Obrońców Westerplatte i Słowackiego oraz Pl. Zamkowym, tam gdzie dziś stoi blok komunalny z biblioteką dziecięcą), na wieść o tym, że hitlerowcy wywiozą jego rodzinę w nieznane, razem z synem Stefanem postanowił zakopać część rodzinnych precjozów.

Miały się przydać w późniejszych, już powojennych latach. Gdy wywiezieni przez okupanta Włodarczykowie powrócili do Konina najpierw uruchomili produkcję w fabryce, a później podjęli poszukiwania metalowej skrzyni, zakopanej na terenie ówczesnej fabryki. Nie było to łatwe – przez wojenne lata bowiem wiele się w tym miejscu zmieniło. Poza tym nie sporządzili planu ukrycia skrzyni. Poszukiwania zakończyły się fiaskiem. I dopiero w styczniu 2012 roku pracownicy Kleczewskiej firmy „Danbud”, wykonujący wykopy pod fundamenty nowego domu, natrafili na jakiś metalowy przedmiot. Dzięki ich przytomności nadżarta przez rdzę metalowa skrzynia szybko trafiła do archeologów i muzealników. I to oni przez kilka miesięcy poddawali jej zawartość restauracji i konserwacji. Dzięki red. Annie Dragan i pracownikom muzeum ustalono, że to z pewnością „skarb Włodarczyków” – jak nazwano roboczo znalezisko.

Od soboty (21 września) ów skarb można oglądać na parterze zamku Muzeum Okręgowego. Na wernisaż przyszli nie tylko członkowie rodziny Włodarczyków ale i sporo osób, które pozytywnie odpowiedziały na apel Tomasza Nowaka z portalu www.konin-starowka.pl i przyniosły do muzeum stare fotografie.

Jak na przykład panowie Olejniczakowie, z albumu rodzinnego których fotografia stała się kanwą plakatu, a którzy są potomkami znanej konińskiej familii Zająców. Czy Jadwiga Szymczak. Także kolejne pokolenia Włodarczyków zasiliły tę kolekcję.

Na uroczystym otwarciu wystawy zatytułowanej „Album koniński” obecny był Stefan Włodarczyk, który uczestniczył w zakopywaniu skarbu. Byli także jego syn i córka mieszkający w Koninie i Wieruszowie. Grzegorz Włodarczyk z dumą pozował do zdjęcia obok fotografii swoich dziadków. Także rodzina Sznajdrów na starych zdjęciach odnalazła swoich protoplastów oraz miejsce, w którym wykonano fotografię.

Tej soboty takich zaskoczeń było więcej. Bo każde ze zdjęć, starannie przygotowane przez muzealników, można było opisywać na odwrocie, podając nazwiska, daty, okoliczności. Informacji przybyło sporo.

I nam udzieliło się ogromne wzruszenie, gdy byliśmy świadkami, jak po 74 latach Stefan Włodarczyk dotykał znowu metalowego pudła, które przechowało część i jego życia. - O naszym rodzinnym „skarbie” dowiedziałam się z prasy. Byłam bardzo podekscytowana tym faktem. Dopiero w jakiś czas później zobaczyłam rzeczy, o których słyszałam z ust taty. Gdy tata dowiedział się o tym, jedno z pierwszych pytań dotyczyło jego przedwojennego krzyża harcerskiego, który był również w skrzyni. Niestety, nie zachował się do naszych czasów – powiedziała Anna Laba, z d. Włodarczyk, mieszkająca dziś w Wieruszowie.

Zaś Grzegorz Włodarczyk, jej brat dodał: - To jakbym na nowo odkrył część swojej historii. I to w najbardziej namacalnych dowodach. Podobanie jak siostra słyszałem o nich wielokrotnie z ust taty. I bardzo się cieszę, że część historii mojej rodziny, tak związanej z historia Konina, po latach powróciła do nas wszystkich.

Tymek Włodarczyk, wnuk Stefana Włodarczyka, na otwarcie wystawy przyjechał z córeczką z Poznania (to czwarte i piąte pokolenie Włodarczyków). – Nie widziałem jeszcze eksponatów i podchodzę trochę z uśmiechem do znaleziska. Dominuje we mnie ciekawość – stwierdził. Ale gdy obserwowaliśmy go przy gablotach z rzeczami należącymi do jego pradziadków, bez trudności odczytaliśmy na twarzy młodego człowieka olbrzymie wzruszenie.

Wśród znakomicie wyeksponowanych elementów „skarbu” jest między innymi komplet rodowych sreber Julii Włodarczyk, z d. Skarbek (to ta gałąź rodziny, z której wywodzi się matka Fryderyka Chopina), które otrzymała jako wiano.

A skąd wiadomo kiedy skrzynia została zakopana? Wśród resztek różnych opakowań, w które zwinięto poszczególne przedmioty, zachowała się niemiecka gazeta z 23 września 1939 roku.

Tę wystawę trzeba koniecznie zobaczyć, by wrócić do korzeni naszego miasta, do jego historii, w tak niezwykły sposób połączonej z dzisiejszymi czasami. Kuratorem wystawy jest Małgorzata Umerle-Głaz. Wystawa czynna jest do maja 2014 roku.

Wróć