Szwedzki popas na gosławickim zamku

Rekonstruktorzy i miłośnicy XVII-wiecznej historii w sobotę (27 kwietnia) rozbili swój obóz przy gosławickim zamku - Muzeum Okręgowym. Gdy białogłowy warzyły strawę, męska część załogi prowadziła musztrę i strzelała z muszkietów oraz działa.

Około 80 osób z Polski i Czech uczestniczyło w niezwykłych pokazach rekonstrukcji czasów szwedzkiego Potopu. Przy zamku biskupa Łaskarzyca rozbili namioty, rozstawili kuchnie i wędzarnie. Panie uczyły kaligrafii i robieni zabawek, wiązania lin, malowania na ceramicznych płytkach. Panowie pokazywali rynsztunek. Alchemik instruował ja zachować zdrowie i ostrzegał przed „zarazami”. Harcerze prowadzili akcję charytatywną, sprzedając pyszne ciasto. Druhny - choć nie tylko one - plotły wianki ze stokrotek. Można tę zbyło postrzelać z łuku.

W skansenie kolka razy słychać i widać było muszkietową kanonadę. Grzmiało także niewielkie działo.

- „Szwedzi na Zamku” to rekonstrukcja fragmentu XVII-wiecznej historii. To był wiek niesamowity. Rzeczpospolita walczy z wieloma wrogami. Odnosiliśmy spektakularne zwycięstwa i ponosiliśmy sromotne klęski. W 1655 roku Szwedzi wkroczyli do Polski. Wojna trwała 5 lat i zostawiła kraj zniszczony w straszny sposób. Straciliśmy 50 proc. ludności. Rzeczpospolita nigdy się po tej katastrofie nie podniosła - mówił Maciej Kasprzycki, współorganizator imprezy.

Z niezwykłym przesłaniem wystąpił alchemik Michał Szymański.

- Ale był to też czas pochodzącego z Konina słynnego Jana. Tacy ludzie jak Zemelius, tworzyli kulturę miasta i budowali pierwsze kamienice – mówi Michał Szymański. - Pokazujemy jak w Koninie, w czasie Potopu, mieszczanie prowadzili działalność chemiczną. Jak chronili się przed morowym powietrzem.

Kilkugodzinny pokaz zakończyła musztra i strzelanie wszystkich zbrojnych - i Szwedów, i Polaków, którzy się w tamtych czasach do nich dołączyli. A na koniec - każdemu z nich... wypłacono żołd, wzbogacając go kieliszkiem okowity i kiszonym ogórkiem.