Konin. Tu płynie energia > Bitwa w skansenie

Bitwa w skansenie

Huk armat i palba muszkietów, okrzyki i wojenna wrzawa to najkrótszy opis bitwy stoczonej w skansenie Muzeum Okręgowego w sobotnie popołudnie (20 sierpnia). Starli się ze sobą Szwedzi i Polacy, w rekonstrukcji jednej z potyczek „szwedzkiego potopu”.

Kasztelanka i jej czeladź niczego nie podejrzewali, wiodąc typowe dla szlacheckiego polskiego dworu sielskie życie. Ale nagle pojawili się szwedzcy żołnierze, którzy upatrzyli sobie kasztel za miejsce sowitych łupów. Zaatakowali więc, nie spodziewając się większego oporu. Ku ich zdziwieniu białogłowy stawiły zacięty opór, za przykładem Imć Pani kasztelanki. W ruch poszły nie tylko szable, ale i kopyście, wiadra z wodą i zwykłe piąstki. Na szczęście w pobliżu przechodził oddział polskiego wojska, który sprawił sowite lanie Szwedom, uciekającym w popłochu. I gdy już się wydawało, że wrócił spokój, do kasztelu podeszły regularne wojska króla Gustawa. Zaczęła się nierówna walka. Polacy dali pola, dołączając do większego oddziału swoich. Tu już nie było „zmiłuj się”. Rozgorzała walka na śmierć i życie. Salwy armatnie co i rusz rozdzierały powietrze. Wtórowała im muszkietowa palba. Do ataku ruszyli pikinierzy, których dość szybko pokonali Polacy, kładąc trupem większość z nich. Ale sami też odnieśli poważne straty…

Walka, jak to w rekonstrukcjach historycznych bywa, nie została rozstrzygnięta. Obie strony stanęły w czworoboku, by zaprezentować się licznie zebranej publiczności i z lubością posłuchać rzęsistych braw. A po bitwie wszyscy wrócili do swoich obozów, roztrząsając wszystkie jej szczegóły, dając upust emocjom i bitewnemu zmęczeniu…

Wróć