Konin. Tu płynie energia > Co dalej z „Kamienicą Esse”?

Co dalej z „Kamienicą Esse”?

Generalny Konserwator Zabytków nie wydał zgody na wykreślenie z rejestru zabytków kamienicy przy ul. Staszica w Koninie nazywanej „Kamienicą Esse”. Z takim wnioskiem zwrócili się właściciele budynku. To oznacza, że kamienica, która w lipcu ubiegłego roku uległa katastrofie budowlanej, nie może zostać rozebrana.

- Sytuacja jest patowa. Obciąża się odpowiedzialnością za ten stan miasto, podczas gdy my nie jesteśmy właścicielami kamienicy. Wysyłałem pisma do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z prośbą o jego osobistą interwencję w sprawie wykreślenia kamienicy z rejestru zabytków, prosiłem również o interwencję naszych parlamentarzystów, ale to nie dało rezultatu – mówi prezydent Konina Piotr Korytkowski.

– Jest tu wielu poszkodowanych. My - jako miasto - ponosimy koszty związane z zamknięciem ulicy. Zmiana trasy autobusów (6 linii) kosztuje MZK 16 tysięcy złotych miesięcznie. Tracą właściciele prowadzący firmy przy Staszica, bo ubywa im klientów. W trudnej sytuacji są właściciele kamienicy, którzy znaleźli się w pewnym klinczu prawnym – wyjaśnia zastępca prezydenta Paweł Adamów.

Jego zdaniem teraz wszystko w rękach Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. - Na podstawie decyzji wydanej przez ministra ma on możliwość wydania tzw. nakazu konserwatorskiego - to rodzaj środka przymusu dla właściciela nieruchomości do tego, aby przebudował tę kamienicę – nawet etapami - zgodnie z wymogami konserwatora zabytków. Problem jest taki, że Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego uważa, że budynek nadaje się do rozbiórki i biorąc pod uwagę jego opinię zgody na przebudowę nie wyda Wydział Architektury i Urbanistyki Urzędu Miejskiego. Ta sytuacja to  precedens w skali kraju – wyjaśnia Paweł Adamów.

Przypomnijmy, w lipcu ubiegłego roku doszło do katastrofy budowlanej, w wyniku której zniszczeniu uległa m.in. ściana zewnętrzna, która przechyliła się w kierunku ul. Staszica. Pozbawiona podparć bocznych ściana o wysokości trzech kondygnacji – w opinii inspektora nadzoru budowlanego – stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi i mienia znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie. Dlatego ulica okalająca kamienicę została wyłączona z ruchu. To spowodowało, że trzeba było przeorganizować ruch kołowy. Miasto nałożyło na właścicieli kary i opłaty za zajęcie pasa drogowego (pierwsze w 2016 roku i potem od 2018 roku do dziś – to w sumie około 600 tysięcy złotych). Właściciele odwołali się od decyzji o nałożeniu kary w 2016 roku (400 tysięcy złotych) do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które utrzymało w mocy postanowienie miasta. Złożyli jednak skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który przychylił się do ich wniosku argumentując, że za wyznaczenie objazdów i zabezpieczenie drogi odpowiada zarządca drogi, czyli prezydent miasta. SKO ma teraz możliwość złożenia skargi kasacyjnej.

Wróć