Dziesiątki koninian skorzystało z zaproszenia do wspólnego obchodzenia ostatniego dnia święta świateł - jednego z najważniejszych świąt w judaizmie. W niedzielny wieczór (29 grudnia) plac rozświetliły chanukowe świece, a wypełnił go smakowity zapach słodkich sufganijot, czyli pączków nadziewanych konfiturami i posypanych cukrem pudrem oraz placków ziemniaczanych (letkes).
– To święto radości, światła, rodzinnego ciepła – powiedział prowadzący uroczystość Menachem Mateusz Godlewski, który doprowadził do reaktywowania po 80 latach przerwy Chanuki. - W przyszłym roku chcemy napisać projekt do Konińskiego Budżetu Obywatelskiego (KBO), aby na tym miejscu stanęła 10-metrowa chanukija, którą będziemy zapalać co roku, żeby ta tradycja utrzymywała się cały czas, aż do końca świata.
Menachem Godlewski odczytał też list od swojego rabina, w którym ten życzył koninianom wesołej Chanuki: – Nich błogosławiony i święty będzie nad wami wszystkimi, niech rozświetli drogi w waszym życiu, niech błogosławi was i da wam pełnię błogosławieństw w domach, rodzinach i w każdej rzeczy, której się podejmujecie. Szalom - napisał rabin.
Kulminacyjnym momentem Święta Światła, upamiętniającego obronę Świątyni Jerozolimskiej przed Grekami i cudowne rozmnożenie oliwy niezbędnej do podtrzymywania w niej światła, było zapalenie ośmiu świec w chanukiji. Dokonali tego Menachem Godlewski (utytułowany koniński szermierz) oraz prezydent Konina Piotr Korytkowski. Prezydent Konina otrzymał od organizatora niezwykły prezent - miniaturową chanukiję.
Kolejne chanukije zapalili przedstawiciele wielu środowisk koninian, w tym trener Manachema Godlewskiego, koniński rajca - Tadeusz Piguła.
Jak każe tradycja wielu zebranych poczęstowano słodkimi pączkami i smażonymi na głębokim tłuszczu plackami ziemniaczanymi. Dzieci obdarowywane były prezentami, a radosnemu spotkaniu towarzyszyła muzyka odtwarzana na gramofonie, z prawdziwego winyla.
Tylko konińska synagoga była ciemna i zamknięta na głucho...